„Lekcja czytania” organizowana w całej Polsce z inicjatywy Tygodnika Powszechnego, przeprowadzona została także w I Liceum Ogólnokształcącym im. Bolesława Chrobrego przez dziennikarza – Wojciecha Bonowicza, 6 listopada 2012 roku. Owa akcja – określona mianem misyjnej – ma na celu rozpowszechnić wśród społeczeństwa chęć czytania i interpretowania zarówno tekstów literackich, jak i publicystycznych. Wykład w szkolnej auli, w którym uczestniczyła klasa 2e oraz 3e, dotyczył zapoznania uczniów z historią Tygodnika Powszechnego, sylwetką Jerzego Turowicza i treścią jego artykułu z 1995 roku pt. „Dobro i zło w Kościele”.
Jak oznajmił Wojciech Bonowicz, Tygodnik Powszechny ukazał się po raz pierwszy 24 marca 1945 roku. Początkowo jego komitet redakcyjny składał się z czterech osób: ks. Jana Piwowarczyka, Jerzego Turowicza, Konstantego Turowicza oraz Marii Czapskiej, ale z czasem zaczęli do niego dołączać i inni. W latach 50. pismo uważane było za jedyny, niezależny głos środowiska tzw. „inteligencji katolickiej”, a od roku 1978 – najpopularniejszy w Polsce przekaźnik nauk Jaka Pawła II. Poza tym, tylko na łamach „tygodnika” Czesław Miłosz zamieszczał swoje wiersze po otrzymaniu w 1980 roku Literackiej Nagrody Nobla, zaś w 1987 roku Jan Błoński opublikował głośny esej pt. „Biedni Polacy patrzą na getto”.
Jerzy Turowicz (1912-1999), o którym opowiadał Wojciech Bonowicz w kolejnej części wykładu, w latach 1945-1953 sprawował funkcję redaktora naczelnego Tygodnika Powszechnego. Jednak wcześniej ukończył II Liceum im. Króla Jana III Sobieskiego w Krakowie, a w okresie okupacji niemieckiej współpracował z polityczno-wojskową, katolicką organizacją podziemną „Unia”. W roku 1964 podpisał „List 34”, ponieważ sprzeciwiał się narastającym w Polsce ograniczeniom słowa. Za czasów jego zarządzania Tygodnik Powszechny uzyskał ogromne znaczenie oraz prestiż w społeczeństwie, dzięki czemu w latach 80. stał się nieformalnym organem prasowym środowisk opozycyjnych.
W latach 1960-1990 Jerzy Turowicz był prezesem Społecznego Instytutu Wydawniczego ZNAK, uczestniczył również w obradach Okrągłego Stołu z ramienia władz, m.in. Unii Demokratycznej i Unii Wolności. Działał w ruchu soborowym, aktywnie wspierał grupy propagujące zmiany w Kościele katolickim. Swoim przemyśleniom na temat Kościoła, a także II Soboru Watykańskiego dał wyraz w artykułach zamieszczanych w Tygodniku Powszechnym, z którego to cyklu pochodzi właśnie oznaczony tytułem „Dobro i zło w Kościele”.
Według Wojciecha Bonowicza, Jerzego Turowicza nie interesowały szczegóły tylko szerokie spojrzenie na kwestie, które decydował się podejmować, nie pisał o sprawach abstrakcyjnych, a niezwykle konkretnych, rozpoczynał tematy, z jakimi powinien zmierzyć się każdy człowiek – wierzący oraz niewierzący. Fascynował go bowiem Kościół jako pewna odmienna rzeczywistość, w której Dobra Nowina miesza się z ludzkimi błędami.
Artykuł z 1995 roku pt. „Dobro i zło w Kościele” przyczynił się do rozmowy uczniów ILO z dziennikarzem Tygodnika Powszechnego, który z uwagą wysłuchiwał opinii osób zabierających głos w dyskusji. Sam wskazał na to, iż autor starał się rozróżnić to, co jest dobre, a co złe, a tym samym ujrzeć Kościół z innej perspektywy. Podkreślił również, że Jerzy Turowicz uważał, że „sercem istoty pojednania jest przebaczenie”, a dobro Kościoła ujawnia się w sile społecznej inspirującej do zmian. Za publicystą Wojciech Bonowicz powtórzył przykład Jana Pawła II, który odegrał dużą role w procesie obalenia komunizmu. Odnośnie zła zacytował fragment artykułu: „(…) zło nie należy do istoty Kościoła, nie leży w jego naturze. Owo zło manifestuje się nieraz w słowach lub czynach ludzi Kościoła, tak katolików świeckich, jak i osób duchownych i nie można Kościoła jako takiego obciążać odpowiedzialnością za owo zło”. Interpretując słowa Jerzego Turowicza, stwierdził, iż zło wynika z niewierności oraz wykraczania poza Ewangelię. Zasadniczy problem to „triumfalizm ludzi Kościoła, który czasem przybiera kształt arogancji”. Człowiek Kościoła w dużej mierze dąży do zdobycia tzw. „środków bogatych”, które umożliwiają mu zdobycie władzy politycznej, jednocześnie zapominając o tzw. „środkach ubogich” – szerokim prowadzeniu dialogu z drugą osobą. Wojciech Bonowicz zaznaczył, iż fałszywy jest obraz Kościoła jako zagrożenia. Najważniejsze, by odsłaniał on treść wiary.
Kasia Dobrowolska